Jezus opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu.
Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął go na bok, osobno od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: «Effatha», to znaczy: „Otwórz się”. Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić.
Jezus przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali. I pełni zdumienia mówili: «Dobrze uczynił wszystko. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę»
„On wziął go na bok, osobno od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka;
a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: «Effatha», to znaczy: „Otwórz się”.
Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić”.
Jezus dziś uzdrawia głuchoniemego. Robi to w delikatny i intymny sposób, biorąc go na bok. Wszystkim się zajął, wystarczyło tylko by ludzie przyprowadzili do Niego głuchoniemego. To wyzwanie dla mnie: czy umiem zająć się ludźmi którzy w jakiejś dziedzinie życia są ślepi bądź głusi? Czy przyprowadzam ich do Jezusa?
Drugą rzeczą która mnie dotyka to sama osoba Jezusa. W nim wypełniają się słowa z pierwszego czytania: „’Odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg, […] On sam przychodzi, by was zbawić’.
Wtedy przejrzą oczy niewidomych i uszy głuchych się otworzą” (Iz 35,4-7a).
Tato dziękuję Ci że wypełniłeś słowa obietnicy.
Życzę Ci wiary w to że Jezus dziś również uzdrawia.
Szczęśliwy mąż i ojciec
Grzegorz Kociuba